Czy jesteś zbyt leniwy ?
- Natalia Flak
- 5 maja, 2021
- 2:26 pm
Siadasz i masz zaplanować swój czas wolny na następny tydzień. Już nie możesz się doczekać tego spaceru pośród kwitnących drzew, relaksującej jogi, czytania książki (a spogląda na Ciebie z półki już od miesiąca!). Tydzień mija, czas wolny niby był, ale jakoś niewiele rzeczy z tej listy się wydarzyło. Relaks spędziłeś skacząc z jednego filmiku z Youtuba na kolejny, porównując adidasy na Zalando i czerpiąc inspiracje z Instagrama.
Czy to oznacza, że może jednak nie tak bardzo lubisz czytać skoro częściej wybierasz oglądanie Netflixa? Że Twój obraz siebie jest raczej życzeniowy, skoro co innego deklarujesz niż później faktycznie robisz? Czasami rzeczywiście mamy różne pomysły na siebie, które nie do końca wynikają z tego, co realnie sprawia nam przyjemność. Wówczas warto sprawdzić, czyje w gruncie rzeczy są te pomysły. Częściej jednak powiesz: „Natalia, ja naprawdę marzę o tym, by wreszcie poczytać tę książkę! I uczciwie patrząc, to spokojnie znalazłbym na to chociaż 15 minut dziennie. Co jakiś czas sobie to powtarzam, a jednak się nie udaje. Może po prostu jestem zbyt leniwy?”
Spokojnie, to nie musi być kwestia lenistwa. Swoją drogą, ciekawa jestem, jak zdefiniowali byście lenistwo. Z moich obserwacji wynika, że tę łatkę przyklejamy różnym stanom, np. zmęczeniu, prokrastynacji, depresji. Nasz mózg to dość złożona maszyneria i niekoniecznie działa na zasadzie prostego przełożenia „pomyślałem, więc zrobiłem”.
Po pierwsze nie doceniamy, jak bardzo naszym życiem kierują nawyki. Nawyki, czyli zachowania, które wykonujemy automatycznie, bez konieczności dumania nad nimi. Z naszym mózgiem trochę jest jak z trawnikiem. Im częściej będzie się chodzić w tym samym miejscu, tym wyraźniejszą ścieżkę się wydepcze. I podobnie ze ścieżkami neuronalnymi, im częściej uruchamia się te same połączenia synaptyczne, tym mocniejsze się one stają i tym łatwiej odpalają się w przyszłości. Często bez udziału naszej świadomości. Orientujemy się dopiero po efektach. Ja na przykład otwierając drzwi kluczem zawsze sprawdzam, gdzie jest kot i czy nie wybiega. Nawet w nie swoim domu. Nawet, gdy wiem, że tam nie ma kota. Rozumiecie, o co chodzi. 😊 Pomocna może być więc praca nad budowaniem nowych nawyków, a te najłatwiej stworzysz przyczepiając daną aktywność do innej, którą i tak wykonujesz (np. zaraz po umyciu naczyń po kolacji…) i zaczynając od małych działań (…usiądę w fotelu z książką i przeczytam jeden akapit).
Po drugie, potrzebny może być dopaminowy detoks, o którym pisała ostatnio Klaudia (link w komentarzu). Częściej będziemy powtarzać rzeczy, które spowodują u nas wyrzut dopaminy. Wraz z rozwojem technologii dostajemy nieustanne strzały dopaminowe małym wysiłkiem. Aż któregoś dnia przyłapujesz się na tym, że łapiesz za smartfona, chociaż wcale niczego nie potrzebujesz sprawdzić. W zasadzie to jesteś w trakcie myślenia o czymś zupełnie innym! Tym samym czytanie książki ma silną konkurencję, choć „racjonalna” część twojego mózgu powie: „Jaka to konkurencja?! Książka jest dużo ciekawsza od facebooka”. Tylko to nie „racjonalna” część odruchowo sięga po smartfona.
Po trzecie często jesteśmy zupełnie nieświadomi, że sposób w jaki przeciętna osoba korzysta z Internetu zmniejsza jej zdolność do skupienia uwagi. Trudniej jest więc wytrwać przy czynnościach, które wymagają dłuższej i intensywniejszej koncentracji. Nawet, jeśli je lubimy. Na szczęście nasz mózg cechuje się plastycznością i można ten proces odwrócić. W tym temacie mogą was zaciekawić prace Cala Newporta na temat pracy głębokiej.
Ponadto planując czas wolny z wyprzedzeniem, pewnie łatwiej było ci pomyśleć o rzeczach, które są spójne z twoimi celami długoterminowymi oraz wartościami i nie kierować się chwilowymi ciągotami. Podejmowanie tego typu działań wbrew przeciwnościom (np. zmęczeniu po całym dniu pracy umysłowej), wymaga zaangażowania silnej woli. Zmobilizowania się do jednych działań (ćwiczenia) bądź powstrzymania od innych (chwytania za smartfona). Dla tych z was, którzy już myślą: „No to mamy kłopot!”, mam dobrą wiadomość. Silną wolę też możemy ćwiczyć i jej poświęcę kolejny wpis, podsuwając wam garść wskazówek. 😊
Funkcjonowanie naszego umysłu zależne jest w dużej mierze od tego, jak go traktujemy przez cały czas, a nie tylko w jednej chwili, kiedy chcemy coś zrobić. Liczy się to, na jaką stymulację go wystawiamy i jakie zadania mu podsuwamy. Jak widzicie rozwój technologiczny tę sytuację dodatkowo skomplikował. Nazywanie siebie lub kogoś leniem niczego nie rozwiązuje, tylko zaciemnia obraz. Co więcej, badania wyraźnie pokazują, że zawstydzanie lub wywoływanie poczucia winy tylko osłabia silną wolę! To, czego potrzebujemy w zamian, to więcej świadomości na temat tego, jak działa nasz mózg i więcej uważnych decyzji.