Skip to content

Multitasking to NIE powód do dumy

Co jest Twoją „supermocą”, a co jest Twoim wyzwaniem, trudnością, jeśli chodzi o efektywne zarządzanie sobą w czasie? 

 

To pytanie zadaje zwykle uczestnikom na początku warsztatów z efektywności osobistej. Uczestnicy zapisują swoje odpowiedzi na samoprzylepnych kartkach i naklejają na 2 tablice – osobną dla supermocy, osobną dla wyzwań. Na ostatnim warsztacie ponad połowa grupy zalepiła tablicę supermocy karteczką „multitasking” a ja wypaliłam: „Moi drodzy, ale trudności to na tamtej tablicy!” I śmiech na sali, ale od słowa do słowa i wyszło na to, że w tej firmie oczekuje się od pracowników multutaskingu i jest to postrzegane jako pożądana i ceniona umiejętność i styl pracy.

Super. Jest jednak jeden maleńki problem. Multitasking w większości sytuacji nie działa. A przynajmniej nie tak, jak sobie to wielu z nas wyobraża. 

Potoczne wyobrażenie na temat multitaskingu wygląda mniej więcej tak: jeśli mam zadanie A, którego wykonanie zabiera 20 minut i zadanie B, którego wykonanie zabiera 20 minut, to jeśli będę te zadania robić równocześnie (a.k.a. multitasking), to zajmie mi to łącznie 30 min. Czyli, że jakoś zaoszczędzę czas. Jednak zarówno całe tony rzetelnych badań naukowych, jak i codziennych ludzkich doświadczeń udowadniają, że multitasking ani nie oszczędza magicznie czasu, ani nie pomaga nam robić tego, co robimy, lepiej. Raczej odwrotnie – jeśli staramy się robić jednocześnie dwie (lub więcej) rzeczy wymagające naszej mentalnej energii:

– zabiera to w sumie WIĘCEJ, a nie mniej czasu (więc tracisz cenny czas, zamiast go oszczędzać!);

– często spada jakość wykonania, pojawia się więcej błędów;

– zarówno Ty sam/-a, jak i ludzie wokół Ciebie doświadczają więcej stresu w procesie pracy;

– na koniec czujesz więcej zmęczenia w porównaniu do monotaskingu tych samych zadań, bo przełączanie się między zadaniami kosztuje Twój umysł więcej dodatkowej energii. 

Dosyć powodów, by zapytać: to w imię czego właściwie uprawiamy multitasking i zachęcamy do tego naszych podwładnych? 

Jasne, są rzeczy, które da się robić jednocześnie, bez większych kosztów, ale pod warunkiem, że tylko jedna z tych rzeczy wymaga świadomego zaangażowania umysłu, a reszta jest „zautomatyzowana” . Czyli możesz opalać kolana i czytać gazetę. Albo nawet w pewnym momencie umiesz pewnie prowadzić samochód i śpiewać na głos najnowszy przebój Beyonce. Jednak ile z czynności, które wykonujecie w pracy są rzeczywiście czynnościami automatycznymi, a ile wymaga Waszej świadomej uwagi i pełnego zaangażowania? Do tych drugich multitasking się nie sprawdzi! 

Także mój gorący apel do narodu dziś brzmi: nie róbmy sobie (i innym) krzywdy, kultywujmy monotasking!


 

Klaudia Fryc-Mallick
Managing director VDG, psycholog i trener biznesu specjalizujący się w szkoleniach międzykulturowych.