Skip to content

Szlaban na podróże w czasie.

Szkolenie z zarządzania stresem, wśród zgłaszanych trudności wpada absolutny klasyk: podróżowanie w czasie. 

 

Jest niedziela wieczorem, niby jeszcze weekend, ale już wkrada się niepokój związany z poniedziałkiem. Przypominają ci się trudne rozmowy i krótkie deadline’y, które tego dnia cię czekają. Dosłownie czujesz, jak skacze ci ciśnienie. Wiesz, dlaczego skacze? Aby cię zmobilizować do działania. Taka jest pierwotna funkcja stresu – zwiększyć twoje szanse na przeżycie w obliczu zagrożenia, czyli np. wygłodniałego lwa, który przydybał cię przy wodopoju. Masz być w pełni czujny/a i zwiewać, jakby nigdy cię tam nie było. Ewentualnie walczyć z nim niczym największy/a bohater/ka plemienia. Przynajmniej cię zapamiętają… Tymczasem jesteś w swoim własnym (komfortowym!) mieszkaniu i po lwie ani śladu. I co ty teraz masz zrobić? Bo szanse, że z łatwością zaśniesz są znikome. 

Przelatujesz w myślach przez jutrzejszy dzień, zaczynają ci się przypominać kolejne rzeczy. Jeśli jesteś w stanie spisać na kartce najważniejsze punkty poniedziałkowego planu jazdy i je tam zostawić, tak aby dziś już o nich nie myśleć, to super. Ta technika jest pomocna. To, co znajdzie się na kartce można chwilowo wyrzucić z głowy, tak żeby się stale nie zapętlać. Możesz mieć spokój, że to ci nie ucieknie. Naprawdę polecam. Tylko właśnie – grunt to tę kartkę zostawić i tego wieczora już do niej nie wracać. 

Z mojego doświadczenia wiele osób wpada w pułapkę ciągłego powracania myślami do tego, co ich czeka. Zapytasz – gdzie tu logika? Po co się tak stresować na zapas, skoro w tym momencie i tak nie można z tym nic zrobić? Przecież tej niedzieli i tak nie usprawnisz poniedziałku, zepsujesz sobie koniec weekendu i sen. Ten stan nie jest przyjemny, ale mózg ma z niego pewne korzyści. Wiec się powtarza. Tym samym stresowanie się przyszłością staje się NAWYKIEM. Niektórym trudno sobie wyobrazić, że można inaczej. Dlatego trzeba sobie koniecznie odpowiedzieć na pytanie – jakie to korzyści przynosi takie stresowanie się? Otóż twój umysł ulega ZŁUDZENIU, ŻE PODEJMUJE DZIAŁANIE i dzięki temu może mieć sprawy POD KONTROLĄ. A poczucie kontroli nas uspokaja. 

Martwienie się na zapas daje nam iluzję, że działamy. Skoro ten lew jest tylko w naszych myślach, to w myślach stawiamy mu czoła. Skoro jest stres, to się zajmujemy przedmiotem stresu. Ale jak sami widzicie, to pułapka. Z tego “działania” nie wynika nic… poza jeszcze większym stresem. Przebiegając tysiąc razy w myślach przez stresujące sytuacje wcale nie masz ich bardziej pod kontrolą. Jak sobie więc z tym poradzić? 

“Aha, zaczynam…”

Po pierwsze, nazwij rzeczy po imieniu – “Aha, zaczynam się zamartwiać jutrem” i przypomnij sobie, że to jest nawyk oraz złudzenie kontroli. Zadaj sobie pytanie: CO REALNIE TERAZ MOGĘ Z TYM ZROBIĆ? Nic? To powiedz to wprost – nie będzie z tego rozmyślania większych korzyści. 

Przerwij zły nawyk. Co ci w tym pomoże?

Trudno jest nakazać sobie nie myśleć. Dlatego przekieruj uwagę na chwilę obecną. DOBRYM POMOSTEM JEST SPRAWDZENIE, CO CZUJE TWOJE CIAŁO W TYM MOMENCIE. Napina się kark? Ściska żołądek? Serce szybciej bije? Ręce zrobiły się zimniejsze? Czy są jakieś miejsca, w których czujesz rozluźnienie? Przyjemne ciepło? Lekkość? Zajmij się tym przeskanowaniem ciała, odwracając tym samym uwagę od myśli na temat jutra. Możesz też skupić się przez jakiś czas na oddechu czy dźwiękach dobiegających z otoczenia. Zapachach. Ludziach. Zwierzętach! Dotyku (pupila lub człowieka). Wszak wytwarzana dzięki niemu oksytocyna będzie teraz twoim sprzymierzeńcem! 

Krótko mówiąc chodzi o to, żeby DAĆ SOBIE SZLABAN NA PODRÓŻOWANIE W CZASIE I BYĆ “TU I TERAZ”. Tu i teraz nie musisz nigdzie się spieszyć, nie musisz działać. Tu i teraz masz ciągle niedzielę i szansę odpoczywać. INACZEJ NIE MA CIĘ ANI W PONIEDZIAŁKU (BO FIZYCZNIE TO NIEMOŻLIWE), ANI W NIEDZIELI. ŻYJESZ OBOK. Nie o to chodzi, żeby nic cię nigdy nie martwiło – jeśli ktoś z moich bliskich trafi do szpitala, to mam pełne prawo się martwić. Chodzi o to, żeby nie nasilać codziennych czy wręcz niepotrzebnych niepokojów. Polecam na te okazje przecudne powiedzenie: “We will cross that bridge when we come to it” (dosł. przekroczymy ten most, GDY DO NIEGO DOTRZEMY). Uwielbiam je, bo jest w nim dodatkowo zawarta nadzieja, że przejdziemy ten most. A więc znajdziemy rozwiązanie, jakoś sobie poradzimy. Tak jak radziliśmy sobie z tysiącem, dwoma czy trzema tysiącami poniedziałków do tej pory 😊 

Jeśli nigdy się nie ćwiczyliśmy w podobnym myśleniu, to na początku może ono wymagać praktyki. Cudownie sprawdzają się w tym ćwiczenia uważności (mindfulness) – po pewnym czasie takie wybieganie myślami w przyszłość (bądź przeszłość!) przestaje być obciążające. Łatwiej się zostawia te myśli w spokoju. Zmniejsza się stres wraz z poczuciem przytłoczenia i żyje się lżej. Przy okazji – słyszałam, że na Netflixie pojawiła się nowa seria “Medytacja” zrobiona przez Headspace. Oglądaliście już? Polecacie? 

Natalia Flak
Psycholog i trener biznesu specjalizujący się w szkoleniach z zarządzania konfliktami i Diversity & Inclusion.