Skip to content

Trawa jest zielona tam gdzie ją podlewasz

Na ostatnim szkoleniu usłyszałam od liderów, że już nie mogą wytrzymać tego narzekania pracowników. Pracownicy narzekają niemal na wszystko, chociaż obiektywnie rzecz biorąc, pracują w dobrej, stabilnej firmie, regularnie otrzymują wynagrodzenie, które w czasach pandemii nie zostało obniżone ani o złotówkę, plus pracodawca regularnie sprawdza czy mają odpowiednie warunki do pracy i czy dobrze się czują. To, że mimo troski ze strony pracodawcy pracownicy czują się źle jest dla mnie zrozumiałe. Niedługo minie rok gdy jesteśmy odizolowani od kolegów, codziennego rytmu dnia i przyjemności w stylu kina, teatry, restauracje czy koncerty. To odizolowanie i ograniczenie przyjemności nie jest jednak moim zdaniem powodem by aż tak bardzo na wszystko narzekać. Widzę, że narasta w nas wszystkich frustracja i warto się nad tym pochylić.

Zwykło się mawiać, że trawa jest bardziej zielona po drugiej stronie płotu. Cóż, jeśli cały dzień zamiast podlewać i pielęgnować swoją trawę skupiamy się na podglądaniu trawy kolegi to faktycznie nasza trawa prędzej czy później uschnie. Trawa nie jest bardziej zielona po drugiej stronie płotu, jest zielona tam gdzie ją podlewasz. Jeśli zamiast skupiać się na docenianiu i pielęgnowaniu tego co mamy, skupiamy się na tym czego nie mamy to faktycznie po jakimś czasie będziemy sfrustrowani. Warto zatem zachęcać pracowników do tego by uczciwe i rzetelnie podeszli do sprawy czyli rozgraniczyli czego faktycznie nie ma i jak można to zdobyć oraz co jest i jak można to docenić. 

Osobnym tematem jest narzekanie, które jest moim zdaniem jednym z bardziej toksycznych zachowań w zespole. Nie mówię tu o konstruktywnym zgłaszaniu trudności i zachęcaniu do wspólnego poszukiwania rozwiązań. Mówię o narzekaniu, które odbiera energię i sprawia, że pojawia się poczucie braku sprawstwa i bezradności. Wiem, że narzekanie jest oczyszczające, a na szkoleniach używam nawet mało kulturalnego zwrotu, że jest swoistym „mentalnym rzygiem”. Warto jednak pamiętać o tym, że narzekając może i sobie ulżyliśmy, ale wrzuciliśmy mnóstwo toksyn na innych ludzi. Warto mówić naszym współpracownikom wprost „wiem, że narzekając zrzuciłeś z siebie dużo tego syfu, czy jesteś jednak świadom, że ten syf wylądował na Twoich kolegach i teraz oni muszą sobie z tym jakoś poradzić?”. 

Równolegle do tego zachęcam żeby pokazywać naszym współpracownikom jak inaczej mogą się pozbyć napięcia i frustracji. Dobrym rozwiązaniem jest rozmowa z bliską osobą, poszukanie wsparcia społecznego, a w przypadku dodatkowego napięcia fizycznego polecam sport, lub jeśli ktoś preferuje bardziej statyczne formy to świetne rezultaty daje medytacja. Jeśli czujemy, że mimo tych działań nasz umysł nadal generuje negatywne myśli to warto rozważyć rozmowę ze specjalistą (psychologiem, coachem, trenerem mentalnym). Nie jest wstydem iść po wsparcie do osoby, która jest po to żeby to wsparcie nam dać. Wstydem jest udawać, że wszystko jest w porządku i wylewać wiadra frustracji na Bogu ducha winnych współpracowników. 

Mówiąc metaforycznie – jasne, że nasza trawa mogłaby być bardziej zielona. Jest jednak jaka jest i jest przede wszystkim odbiciem naszego stanu psychicznego i fizycznego. Nie zaśmiecajmy jej więc niekonstruktywnymi myślami i zachowaniami, które trują innych. Jeśli nie mamy pomysłu jak dokładnie pielęgnować swoją trawę to poszukajmy wsparcia osób, które się w tym specjalizują. Postanówmy jednak i zacznijmy już dziś troszczyć się o to co mamy i co jest dla nas ważne, zamiast narzekać na to co jest nieidealne i chyba idealne nigdy nie będzie.