Skip to content

Złość piękności służy – czyli jak zarządzać emocjami?

Wyobraź sobie, że masz pracę swoich marzeń, ale wymaga ona od ciebie ciągłego dopasowania się do zmieniających się wymagań, bycia twórczą oraz współdziałania w międzynarodowym środowisku. Często zostajesz w nadgodzinach zaniedbując życie prywatne, bo chcesz sprostać oczekiwaniom przełożonego.

Obiecał awans, kiedy „wykażesz się proaktywnością”. Nie odmawiasz dokładanych zadań z obawy, że zostanie to źle odebrane. Rzadko prosisz o wsparcie i raczej nie zgłaszasz problemów wychodząc z założenia, że takie zachowanie będzie wspierać twój wizerunek eksperta. Często zabierasz pracę do domu, by coś nadrobić. Starasz się być uprzejma i kontrolować emocje, bo czytałaś, że właśnie takich liderów ceni się najbardziej. Zamiast okazywać emocje nie reagujesz, a w konsekwencji unikasz tematu. Nikt o tobie nie powie, że dajesz się „porwać emocjom”. Dostajesz coraz więcej pracy, twój młodszy stażem kolega przejmuje kluczowego klienta, a twój szef zarzuca ci brak otwartości. Na koniec pyta, czy nie szukasz przypadkiem nowej pracy. Tego samego dnia mąż oznajmia ci, że dłużej nie będzie tolerować twojej nieobecności w domu, bo wasze dzieci potrzebują mieć też matkę, a piersi mu niestety nie urosną. Na koniec dowiadujesz się, że twój syn był prowodyrem akcji pisania niechlubnych wierszy na dyrekcję szkoły. Wpadasz w furię, zaczynasz wrzeszczeć i tłuc talerze…….. A potem z olbrzymim poczuciem winy zastanawiasz się co się właściwie stało?

Większość naszych problemów emocjonalnych bierze się z tłumienia tego, co myślimy i przeżywamy w danej chwili. My, kobiety, spędzamy mnóstwo czasu na upewnianiu się , że otoczenie jest zadowolone i czuje się komfortowo. Zamiast odmawiać, bierzemy na siebie za dużo obowiązków, wysoko stawiamy sobie poprzeczkę, co oddala nas od poczucia równowagi i powoduje, że rośnie w nas irytacja i niezadowolenie. Aż w końcu dochodzi do wybuchu. Oczywiście obwiniamy za niego siebie, bo przecież powinnyśmy sobie lepiej poradzić. Bo „grzeczne dziewczynki nie złoszczą się”, bo „złość piękności szkodzi”.

Emocje są energią, im bardziej ją tłumimy w sobie, tym więcej wysiłku w to wkładamy. Czasem przestajemy czuć, działamy zadaniowo, za wszelką cenę nie chcąc być postrzegane jako „histeryczka” lub „labilna emocjonalnie”. Z kolei mężczyźni muszą pokazać odwagę i siłę, nie dopuszczając do głosu bezradność i strach. Mają przyzwolenie na ujawnianie złości , bo jak mężczyzna wali w stół pięścią to jest „wojownikiem”, ale jak robi to kobieta, to już „herod baba”. William Gray DeFoore porównuje uczucia do warzyw – są dobre, dopóki pozostają świeże. Przeleżałe w zapomnieniu mogą być szkodliwe, wręcz trujące. Ceną za tłumienie jest choroba, bo niewyrażone emocje muszą gdzieś znaleźć ujście, więc znajdują w napadach wściekłości, lęku, depresji, bezsenności, czy otyłości. Również zachowania kompulsywne i nałogowe świadczą o przeleżałych uczuciach.

Czy zastanawiałaś się kiedyś, ile kosztuje Cię tłumienie? Jak w takim razie reagować, gdy narasta w nas irytacja, złość, frustracja, lub lęk?. Co jest zdrową alternatywą?

Pierwszym krokiem do zmiany postawy wobec emocji jest zobaczenie w nich sojusznika zamiast -jak dotychczas – wroga. Bo każda emocja pełni funkcję, ale jeśli jej nie rozumiemy, nie potrafimy ich obsługiwać. Zacznijmy od rozumienia złości, której szczególnie my, kobiety, nie lubimy.

Złość ma nas chronić. Dzięki niej poznajemy, że coś nam zagraża, jest zachwiane bezpieczeństwo lub naruszone granice. Pojawia się, gdy nie dostajemy tego, na co liczyliśmy, do czego mamy prawo. Jest sygnałem, nie rozwiązaniem, nie pomaga pozbyć się problemów, jedynie informuje, że problem istnieje. Nie musi prowadzić do ataku czy agresji. Jeśli ją odczuwasz, sprawdź czego nie dostajesz, o co walczysz? Złość, podobnie jak gniew, nie jest jednorodna. Często wyrasta na dwuznaczności, niepokoju, niezgodzie, niechęci, strachu. Niewyrażana przybiera kolejne formy: irytacji, gniewu, szału, furii, wściekłości. Wyrażana nie wprost przyjmuje postać ironii, sarkazmu czy rozdrażnienia. Może też przysłaniać pragnienie bliskości.

Zazwyczaj emocje są krótkotrwałe, kiedy jesteśmy źli reagujemy agresywnie lub ulegle, zamykając się w sobie. Złość jest gorąca. Jeśli jednak karzesz kogoś milczeniem i niedostępnością, wybierasz wariant złości zimnej, która często przeradza się w nienawiść.

Jak zdrowo zarządzać złością?

1) Uświadom sobie, co cię złości. Potraktuj ją jak sygnał ostrzegawczy. O czym cię informuje? Może to sygnał o zbytnim dostosowaniu się do oczekiwań innych? Czego nie dostajesz, a na co liczysz? Jakie masz wyobrażenia, a jakie doświadczenia w danej sytuacji?

2) Sprawdź, kto rządzi twoją złością. Mówiąc „ty mnie złościsz” oddajesz panowanie nad sobą drugiej osobie. Uchroń się przed „porwaniem emocjonalnym”, jeśli czujesz, że jest zbyt intensywna, wyjdź. Zrób to za każdym razem, kiedy zaczynasz się bronić, oskarżać, oceniać. To nie działa.  Wyładuj energię poprzez ruch, zadbaj o siebie. Daj sobie czas, by w pełni zrozumieć co się dzieje i przejąć nad tym kontrolę. Poczekaj 24 godziny i wtedy zareaguj.

3) Używaj złości jak broni –  tak jak samuraj miecza. To, czy przepołowi kamień zależy od jego ostrości i elastyczności ruchu.  Twój komunikat ma taki być – precyzyjny i zwięzły. Bez złośliwości, oskarżeń, zarzutów i skarg. Komunikuj wprost co cię złości, nie zakładaj, że to oczywiste. Jeśli przeszkodą są twoje przekonania lub obawy o utratę pozycji, sympatii, miłości zadaj sobie pytanie „skąd pochodzą”. Zastanów się, co ty myślisz na ten temat. Wyraź swoje uczucia, bo to przynosi ulgę i tworzy twój autentyczny wizerunek.

4) Pamiętaj, że nie jesteś swoją złością nawet, gdy nie potrafisz jeszcze sobie z nią poradzić. Uświadom sobie, że nie jesteś swoimi emocjami.  Powiedz sobie: „Doświadczam złości. Tu i teraz”. Świadomość pozwala przejąć kontrolę, przyjąć szerszą perspektywę.  Czy to co cię teraz złości będzie mieć dla ciebie takie samo znaczenie za rok? Jeśli nie, to po prostu pozwól przepłynąć tej energii przez ciebie. Jeśli tak, to nazwij przyczynę, co konkretnie w danej sytuacji cię złości. Wtedy możesz decydować, wybrać sposób reakcji, bo masz już w ręce miecz.

„Złość piękności służy”, a bycie miłą bywa złudne. Praca nad wyrażaniem tego, co czujemy wymaga treningu i odwagi. Wiem, że czasem trudno zrobić pierwszy krok szczególnie tam, gdzie inni przywykli do naszego przyjaznego wizerunku.  Nawet jeśli twierdzisz, że to nie dla ciebie potraktuj to jako zapowiedź poprawy jakości twojego zdrowia i funkcjonowania w relacjach. Nie musisz robić wszystkiego naraz. Zacznij od czegoś małego. I pamiętaj, że między każdym bodźcem a twoją reakcją jest przerwa na oddech!

Lena Czernecka

VDG Team